niedziela, 22 lutego 2015

Game, Facebook, Google

Pomysł na ten post powstał z mojego ulubionego komiksu, a rozrósł się do takich rozmiarów, że w końcu musiałam powiedzieć basta i podjąć trudną decyzję, iż skupię się tylko na trzech (chyba większości dobrze znanych) słowach: GAME, FACEBOOK, GOOGLE.

Ale od początku, czyli od narodzin pomysłu. Przedstawiam wam Nemi, bohaterkę kreskówki publikowanej w darmowej gazecie Metro. Nemi, dawno temu, towarzyszyła mi w moich porannych podróżach do pracy w centrum Londynu. Nemi – to ta w czarnych włosach.




Też tak macie?

Popatrzmy z bliska na to co mówi Nemi: ‘I am gaming at the same time’

Idealny przykład czasu Present Continuous, który między innymi służy do wyrażania czynności, którymi zajmujemy się ‘teraz’. To, co jest dla mnie najbardziej ciekawe w tym zdaniu, to czasownik użyty w zdaniu: game.

Pamiętacie ze szkoły zdanie: ‘I play computer games.’, w nowszej wersji: ‘I play video games.’? Dlaczego nie uczono nas mówić: ‘I game.’, tylko ‘torturowano’ znacznie dłuższymi zdaniami? Ponieważ w oficjalnym/formalnym języku angielskim, występują tylko dwa znaczenia game, jako czasownika.


game
 [geym] 
verb (used without object)
19.
to play games of chance for stakes; gamble.
verb (used with object)
20.
to squander in gaming (usually followed by away  ).

Formalne znaczenie słowa game, jako czasownika znaczy mniej więcej tyle, co grać o pieniądze, uprawiać hazard, marnotrawić/roztrwonić coś (zwykle pieniądze) podczas gry.

Jednak według słowników zajmujących się slangiem oraz przeglądając wypowiedzi internautów, można dojść do wniosku, że słówko game, nabrało, jako czasownik całkiem innego znaczenia, niemającego nie wspólnego z hazardem. Na przykład słownik urbandictionary.com definiuje game po prostu, jako ‘gra w grę’:

game 
1) (n) something you play, usually a competitive activity 
2) (v) to play a game (see def. 1) 
Więcej przykładów:

Go away! I am gaming.
Do not disturb, I am gaming.
I am gaming BO2.
I am gaming till I die.
Why do I game?
What is making my computer slow when I am gaming?
Maybe it was a full moon, but last night I gamed with so many idiots.

Podobnie jest ze słówkami google i facebook. Znowu, chyba większości osób nie muszę tłumaczyć ich znaczenia, jako rzeczowniki, ale troszkę mniej osób wie, iż stał się one także czasownikami. I tak mamy:

Last night I didn't get any work done because I was looking at facebook all night! Albo
Last night I didn't get any work done because I was facebooking all night!

Hey I was on Facebook today and after I read the news feed I learned that Megan's relationship is now complicated and Jen just wrote on Cindy’s wall! Albo
Hey I facebooked a little today and after I read the news feed I learned that Megan's relationship is now complicated and Jen just wrote on Cindys wall!

What are you, antisocial? Everybody does Facebook now! Albo What are you, antisocial? Everybody facebooks now!

I will use google before asking dumb questions. Albo I will google before asking dumb questions.

If you don't know what something is, google it. Albo If you don't know what something is, look it up on Google.

I googled for a serial to Windows XP, but I found a German porn site instead. (google łączy się z for, tak samo jak search for czy look for).


Tak jak pisałam na początku, mój post dotyka tylko czubka góry lodowej i pokazuje jeden mały aspekt tego jak język się zmienia i w tym danym przypadku skraca i upraszcza.

Przygotowując się do napisania tego postu, zerknęłam na stronę BBC, na której omawiane są nowe słowa języka potocznego.

Znajdziecie tam rozszerzone wpisy (plus listening'i) omawiające słówka:
To google
Facebook 
Tweet
I z inne beczki, ale za to jedno z moich ulubionych D'oh :)

Dla tych, którzy są zainteresowani tym jak internet wpływa na zmiany w języku angielskim, krótkie video od Profesora David'a Crystal'a.




Dla tych, którym temat jeszcze się nie znudził polecam artykuł z The Guardian, zatytułowany: 'The 10 bestwords the internet has given English'.

A na tej stronie możecie dowiedzieć się jakie słowa zostały dodane w każdym miesiącu do Oxford English Dictionary.








niedziela, 15 lutego 2015

Able to describe everything I want

Dzisiaj przyjrzymy się reklamie, jednak trochę z innej strony. Chciałabym pominąć produkt, a baczniej przyjrzeć się temu jak skonstruowany jest jego opis.

Za przykład, naprawdę dobrego opisu (moim skromnym zdaniem) posłuży nam klip informujący, czy też reklamujący wprowadzenie przez Nokie nowego telefonu.


Spojrzmy najpierw na kompozycje. Video jest wyraźnie podzielone na trzy części: wstęp (introduction), rozwinięcie (main body) i zakończenie (conclusion), ale co ważne, przejścia między tymi częściami są płynne.
Na przykład, wstęp kończy się zdaniem ‘I am pleased and happy to share with you the new Nokia.’. I przechodzi płynnie w rozwinięcie poprzez wskazanie na telefon i zdanie: 'This is …’.

Płynne jest także przechodzenie między poszczególnymi zagadnieniami poruszonym w ‘main body’. Co ciekawe, ‘main body’ ma także swoje małe wprowadzenie, poprzez zdanie: ‘ I wanna point out three things about this product…’. A następnie, mamy zdanie rozwijające i zarazem kontynujące: 'First thing you notice..’ To wprowadza nam ład i porządek i sprawia, że rozwinięcie wydaje się płynnąć, chociaż w krótkim odcinku czasu poruszane są trzy rożne kwestie.

Na koniec, a jakże, mamy zakończenie. Nie za długie, podające nam jeszcze raz najważniejsze informację odnośnie produktu.

Sami zobaczcie.




Zwróćmy teraz uwagę na język, a właściwie na jeden z jego aspektów: ilość przymiotników. Poniżej, lista słówek z wytłuszczonymi przymiotnikami.

some great news
feedback across the world has been fantastic
happy and pleased to share
the new Nokia
unique, winning, different
striking standout colours
bright red/green
a range of stunning colours
unique to Nokia
beautiful rim of colours surrounding it
durable
an easy, direct, fast way to access
easy and fast to use
hugely important

Plus, słówka z opisu (summary) pod video klipem.

an affordable touchscreen smartphone
gorgeous industrial design
the innovative Fastlane feature

Dużo, nie? Warto znać je wszystkie :) Przymiotniki są główną cechą opisu i przydadzą się zarówno na maturze, jak i w prezentacji biznesowej.

Ale, ale.. pamiętajcie, że sama 'przymiotnikowa wyliczanka' będzie nudna dla odbiorcy. Warto wytłumaczyć odbiorcy, dlaczego uważamy, że coś jest ‘cool’, ‘awesome’, albo wręcz przeciwnie ‘hidious’, ‘awful’. Bez tego nasz opis nie będzie miał żadnej siły przekazu, a odbiorca może pomyśleć, że lejemy wodę. Każdy może powiedzieć, że coś śmierdzi, ale nie każdy potrafi uzasadnić dlaczego tak sądzi :) Nie trolujcie, szczegolnie na maturze ;)

O to kilka przykładów uzasadnień użytych w video:

Three things that make this product unique, winning and different are…
The cool thing is that..
Especially,
What the fastlane does is….

Ostatnim elementem video, o którym chciałabym wspomnieć kilka słów, a który powinien być wzięty pod uwagę na samym początku (a w przypadku pisania, nawet przed samym pisaniem) jest odbiorca. 
Klip Nokii jest reklamą, prezentowaną na YouTubie, stąd jego dłuższa, ale zdecydowanie luźna forma. Zdecydowanie inna formę będzie miało wypracowanie maturalne! 

Warto od czasu do czasu, zastanowić się na stylem do jakiego należą słówka, których używamy. I tak na przykład, wszystkie słówka oprócz ‘cool’, użyte w video, są słówkami uniwersalnym. Ale, ‘cool’ jest w tym znaczeniu, słówkiem nieformalny, a nawet należącym do slangu, dlatego nie używa się go w wypracowaniach maturalnych, mailach businesowych lub innych bardziej formalnych formach pisanych czy też ustnych.

Chętnym proponuje obejrzeć video jeszcze raz :) 




niedziela, 8 lutego 2015

10 things I wish I'd known before I started uni

Pisząc, ten post uśmiecham się pod nosem na wspomnienie swoich studiów w Wielkiej Brytanii. Strach miał wielkie oczy i podpowiadał uparcie, że będzie ciężko. Baaardzo ciężko, szeptał uparcie do ucha. Nie zrozumiesz wykładów, będą na ciebie patrzeć jak na idiotkę, nie odnajdziesz się w grupie, i wreszcie - nie poradzisz sobie finansowo. Tak naprawdę, poza samym strachem, żadne z moich obaw się nie spełniło. Wykłady rozumiałam i robiłam całkiem niezłe notatki. Seminaria zaliczyłam wszystkie i na niektórych było naprawdę fajnie. Egzaminy i prace zaliczeniowe miałam zaliczone w pierwszym terminie. Ale nie zawsze było różowo! Najgorsza była pierwsza prezentacja, ale uczucie ulgi, dumy i wszechmocy po jej zakończeniu, pamiętam do tej pory.

Do rzeczy :) Post, ten jest zainspirowany artykułem z www.guardian.co.uk , napisanym przez Harry'ego Slater'a. Autor dzieli się z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat studiowania w Wielkiej Brytanii. A ja myślę, że przy okazji, sama dam radę przybliżyć wam jak mniej więcej to studiowanie w Anglii wygląda. Rady, żeby nie było nudno, będą w wersji angielsko - polskiej. Rady angielskie od Harry'ego, a rady polskie ode mnie.

Here's what Harry Slater would have liked someone to tell him about life on campus.

1. Make time to waste time

Or rather, don't forget that you need to procrastinate – researching, planning and writing are only half of what goes into an assignment. Start things early, at least three weeks before the deadline, and for one of those weeks do nothing but brainstorm and scroll, scroll, scroll through Twitter. It's better to make time for procrastination than for it to creep up on you.


Nie wiem jak jest z wami, ale ja potrzebuje baaardzo dużo czasu na przerwy (siku, herbata, etc) oraz sprawdzanie telefonu, maila, fb, etc., kiedy siedzę nad swoją pracą zaliczeniową. Oczywiście, były sytuacje kryzysowe (w 95% z mojej winy), kiedy potrafiłam przesiedzieć cały dzień i kawałek nocy nad esejem, bo wiedziałam, że jutro muszę go oddać. Na dodatek, prace zaliczeniowe, ta takie stwory, które (przynajmniej w moim przypadku) zawsze zajmują mi więcej czasu niż przewidywałam. Aha, i jeszcze jedno: zrobienie strony tytułowej i spisu treści zawsze zajmuje więcej niż pięć minut! Niestety :(

2. Buy a referencing guide

Referencing is like a minefield: unpleasant and hard to navigate (but mercifully non-fatal). Websites, lecturers and module guides will each tell you something completely different, so buy a thorough, established guide (Cite Them Right is especially good), find out which system your institution prefers, and stick to it.


Nie wiesz, co to jest 'referencing'? Słowo 'bibliografia' coś ci mówi, ale zwykle wrzucałeś tam wszystko, co się dało, byle było więcej i wyglądało bardziej naukowo? Koniecznie zapisz się na przedmiot 'Study Skills' albo 'Writing Skills' na swoim uniwersytecie. Większość uniwersytetów organizuje takie zajęcia bezpłatnie. Plagiat jest bardzo poważnie traktowany przez uczelnie brytyjskie, a bez poprawnych odnośników do literatury w twojej pracy, może być ona własnie uznana za plagiat. Konsekwencje mogą być bardzo różne: do pogadanki na dywaniku, poprzez nie zaliczenie pracy, a nawet (i tu już trochę straszę) wyrzucenie z uczelni.

3. Attend everything

All the compulsory stuff at least. Universities sometimes give you marks just for showing up, which is nice of them. For one second year module, 10% of my mark came from sitting in a lecture theatre, drinking coffee and looking interested. Likewise, don't dismiss assignments with a small percentage weighting. They might not count for a lot, but they still count.


Moja rada: w pierwszym roku chodź na wszystko co oferuje ci uniwersytet, chyba że musisz godzić naukę z pracą, ale nawet wtedy staraj się być na jak największej ilości zajęć. Nic nie zastąpi ci własnoręcznie zrobionych notatek! Poza tym, siedząc sam w akademiku, być może ćwiczysz swoje 'reading skills', ale założę się o 10 funtów, że siedzisz na facebook'u albo oglądasz telewizję.

4. Learn how to contribute to a seminar

Three years later and I'm still quite bad at this. Reading the recommended work is very important, but so is thinking logically to be able to respond well to the questions with commonsense answers – not everything is academic.


Uniwersytety brytyjskie wymagają bardzo dużo tzw. 'self-learning', czyli studiowania na własną rękę. Moja liczba zajęc w tygodniu, nigdy nie przekroczyła 20 godzin, a na trzecim roku miałam tylko około 12h zajęć. Wykłady zawsze były nieobowiązkowe, ale na seminariach była sprawdzana obecność i tu już od nauczyciela zalezało, ile razy można było być nieobecnym bez poważnych konsekwencji.

Podstawą 'self-learning' na kierunkach humanistycznych jest czytanie literatury. Czytaj, więc jak najwięce przygotowują się do seminarium, a mówienie przyjdzie z czasem - najpierw w małych grupach, a potem na forum całej grupy.

5. Demand essay feedback

Some lecturers still believe that a quickly scrawled remark and the occasional tick is a good return on thousands of pounds of tuition fees. It isn't. Don't storm into your lecturer's office brandishing your essay and bark in their face, but do ask to meet and discuss it. After all, you're paying for their advice.


'Feedback' czyli ocena twojej pracy zależy w dużej mierze od wykładowcy. Od niektórych wykładowców dostaniesz tylko i wyłącznie ocenę - cyfrę,  inni zapiszą pół kartki A4 oceniając cię. Co mnie zaskoczyło w UK to tzw. 'constructive feedback' czyli opisanie zarówno dobrych i złych stron twojej pracy. Dodatkowo, większość moich wykładowców była niezwykłe przyjazna, otwarta i cierpliwa (w porównaniu do wykładowców polskich). Z odpowiedziami na maila rzadko kiedy czekałam więcej niż jeden dzień, a zdarzyli mi się tacy wykładowcy do których mogłam wysłać maila o 21:00, albo nawet później i za chwilę miałam odpowiedź.

6. Make friends with the dynamite research tool that is Google Scholar

Scholar is likely to be faster, simpler and more fruitful than the clunky academic search engine provided by your university. If you're struggling to find reading, Google for it.

At the beginning of the term there's usually a "how to research" session given by a university librarian. There are more exciting things to do in freshers' week, but this is a chance to learn what level of research is expected for academic work.


Wikipedia nie jest źródłem naukowym! Nigdy nie umieszczaj jej w swojej bibliografii.

7. Work out how you're going to get stuff done

Universities recommend 45 to 60 hours of preparation and reading per week, which is pretty unrealistic. Get into a routine: read something for your next seminar immediately after the current one finishes; type up lectures notes on the day of the lecture; set yourself a lunch hour. I started planning my days on the iStudiez Pro app and managed to fit much more in.


Na moim kierunku, nie było wielu obowiązkowych zajęć, ale jak już pisałam wcześniej, wymagano ode mnie dużo 'self-learning', co dla mnie było idealne, ponieważ dawało mi możliwość łączenia pracy z nauką.

8. Luck decides a lot

For most people, who you live with in your first year will probably determine who you live with, and quite possibly what you do, for the remainder of your course – and who you live with in first year is entirely down to chance.


Dokładnie! :)

9. It's fine to be overwhelmed

You get so much advice in the months before you start university that it can make you feel like you should know exactly what you're doing when you do begin. It's fine to be completely lost. As long as you're not throwing your flatmates' saucepans from the roof, you're doing fine. It's also fine to be chilled and happy during the first few weeks and then be hit by a feeling of helplessness.


I warto pamiętać, że na początku wszyscy są nowi i czują się prawie dokładnie tak samo :) Jeżeli, to cię pocieszy ;)

10. Have a plan but don't stick to it

You might have decided that you'll be out every night, or that you'll read up on every topic every week. This is good, plans are good, but don't let them stop you from going with the flow. There's no harm in mixing things up a little bit – you'll probably enjoy university more if you do.


Koniec :)

Mam nadzieję, że pomogłam chociaż trochę :) Po dalsze rady zachęcam do wybrania się na oryginalną stronę artykułu (10 things I wish I knew before I started uni) i przebrnięcie przez kilka komentarzy (wiele osób dzieli się tak swoimi radami).

niedziela, 1 lutego 2015

Don't be afraid to ask

Komunikacja werbalna (trudne słowo), czyli po prostu gadka, jest dla wielu osób najtrudniejszym aspektem nauki języka obcego. Zwykła pogawędka wymaga nie tylko mówienia, podczas którego próbujemy zebrać i zsynchronizować (na dodatek w krótkim czasie) swoją wiedzę odnośnie gramatyki oraz słówek, ale także słuchania, miejmy nadzieje, że ze zrozumieniem, drugiej osoby.

Do tego, czasami jeszcze dochodzi nasz stres lub wręcz nawet strach przed nieznaną sytuacją, być może także nieznaną osobą. Tchórzymy, że czegoś nie zrozumiemy, albo że będziemy brzmieć śmiesznie.

Obaw jest tyle, co osób uczących się języka. Lęk wydaje się być tym większy, im dłużej czekamy z rozpoczęciem mówienia w obcym języku. Czekamy, aż będziemy znać cały słownik i książkę z gramatyki, ale i tak nasze mówienie, bez praktyki, wychodzi nam słabo. Zamykamy, wieć paszczę albo odbąkujemy pojedyńcze słówka, tak żeby to niby było, że jesteśmy grzeczni, ale małomówni z natury.

A powinniśmy być dumni, że uczymy się języka obcego. I chwalić się tym przy każdej okazji!

Co zrobić, żeby mówić z pewnością siebie godną Johnnego Bravo?

Moja pierwsza rada: przyzwyczaj się do brzmienia swojego głosu w obcym języku! Ucząc się słówek lub całych zdań, powtarzaj je na głos. Język i usta musi się przyzwyczaić do swojego miejsca, a uszy do tego co słyszą :)

Rada numer dwa: nie czekaj z mówieniem do wyjazdu za granicę. To jak rzucenie się na głęboka wodę bez umiejętności pływania. OK, są osoby, które wypłyną na powierzchnie, ale większości nie uda się nawet wskoczyć do wody albo będą tak przerażone sytuacją, że oczywiście wypłyną (bo mówienie naprawdę nie jest takie trudne:)), ale następnym razem zastanowią się dziesięć razy zanim spróbują ponownie.

Kolejna rada: próbuj mówić jak najczęściej! Nie musisz od razu mówić po angielsku, ale próbuj mówić po angielsku. To nie musi (i nie będzie) od razu płynna, literacka mowa, ale uczysz się na każdym błędzie, więc im więcej ich zrobisz, tym lepiej będziesz mówić w przyszłości.

Na początku, twoim celem jest komunikacja, czyli powiedzenie osobie, z którą rozmawiasz o co ci chodzi.
I tak długo jak na końcu rozmowy twój rozmówca wie, czego od niego oczekujesz, twoje mówienie jest sukcesem. No i co z tego, że wspomagasz się przy tym językiem migowym, albo pytasz po trzy razy o tą samą rzecz!  Liczy się to, że jeżeli poprosiłeś o szklankę wody, to ją dostałeś. Z czasem, nabierzesz wprawy i będziesz prosił nie o szklankę wody, tylko o numer telefonu od dziewczyny lub chłopaka z klubu.

Poniżej, video od jednej z moich ulubionych nauczycielek - Ronnie, która trochę bardziej rozwija temat mówienia i budowania pewności siebie.






Przejdźmy teraz do konkretów. Co robić, jeżeli gubimy się w tym, co do nas mówi druga osoba?

Alice, nauczycielka języka angielskiego, przytacza taką anegdotę:


One day I was preparing my students to go out and survey university students on campus. We were reviewing tips for speaking with native speakers.

Alice: “What do you say if someone says something you don’t understand?”
Students: “I’m sorry. Can you say that again?”
Alice: “Good. Now what do you say if you still don’t understand them?”
Students (in unison): “You say ’Thank you. Have a nice day’ and run away.”

Moja kolejna rada: pytaj, pytaj, pytaj i staraj się nie uciekać :) Często głupio jest nam pytać po raz drugi czy trzeci o tą samą rzecz. Ale warto pamiętać, że większości rozmówców naprawdę zależy na tym, żeby się z nami dogadać. Plus, duża część 'native speakerów' cieszy się, że podejmujemy wysiłek, żeby się z nimi porozumieć w ich ojczystym języku. Oni sami nie muszą się wtedy wysilać i próbować się z nami dogadać w jakimś innym języku ;)

O to, kilka przykładów pytań/sformułowań, które warto znać.

I’m sorry. Could you repeat that please?
I’m sorry I didn’t hear you. Could you please say that again slowly?
You said…. ?
Did you say X or Y?
Pardon?
Excuse me?
Say that again please?
I’m sorry, I don’t understand what ______ means.
I got confused. Can you explain that again?
I did not get it. What was that? 


Ronnie, w kolejnym video, tłumaczy jak zadawać pytania o słówka, których nie znamy.




A na koniec, video pokazujące, że  'native speakerzy' też uczą się nowych słówek. Przyjrzyjcie się, w jaki sposób zadają pytania i udzielają odpowiedzi. Do swoich tłumaczeń używają nie tylko słów, ale też gestów (Hugh Laurie dotyka swojej brody mówiąc o 'chin') oraz piosenek (patrz/słuchaj: Ellen na koniec nagrania).





Niektóre przydatne zwroty z video:

(Do) you know what __________ (flossing) means?
Really?
Did I mispronounce it?
Is is ___________ (ba-donka-donk)?
Like ___________ (chin)?
This is all one word?
None of this is helping.


I ostatnia rada na koniec: mów, opowiadaj, wrzeszcz, proś, przekonuj, tłumacz, marudź, krzycz, umawiaj się, relacjonuj, negocjuj, gawędź, rozpowiadaj, plotkuj, ujawniaj, wygłaszaj, zwierzaj się, gderaj, powiadamiaj i itp. itd co ci tylko ślina na język przyniesie J