wtorek, 29 września 2015

The Moon and Other Indecent Body Parts




Czy wiecie, co znaczy słówko moon? Księżyc - krzyknęliście chórem. Ale, ale.. popatrzmy przez chwilę na obrazek. Dwaj chłopcy patrzą rozmarzeni w niebo. Starszy chłopiec patrzy na białe linie na niebie pozostawione przez samoloty i wyobraża sobie, gdzie i po co lecą ich pasażerowie. Młodszy patrzy na chmury i mówi: I see Hello Kitty mooning me. Czy wiecie, co chłopiec ma na myśli?

Uwaga / dobra rada: czytając tekst (krótki czy długi, powieść czy artykuł) nie lećcie po słownik z każdym słówkiem, którego nie rozumiecie. Po pierwsze, takie zaglądanie co rusz do słownika odrywa was od głównego tekstu. Po drugie, jeżeli rozumiecie 10 innych słówek, a tylko to jedno jest wam nieznane to prawdopodobnie możecie się obejść bez jego znajomości (ewentualnie zaspokoicie swoją ciekawość później). Po trzecie, możecie spróbować domyślić się, co takie słówko znaczy, a dopiero potem sprawdzić jego znaczenie w słowniku (opcja dla ambitnych). Po czwarte (dla tych, którzy wybiorą opcje pod tytułem: najpierw 'tropie' wskazówki, potem zaglądam do słownika): dzięki takiemu małemu wysiłkowi intelektualnemu, słówko lepiej 'wpasuje się'/ 'skojarzy się' ze słówkami, które już znacie i zostanie w waszej makówce na dłużej :)

Szukanie wskazówek (reading clues) może być fajną zabawą, ale dla wytrawnych czytelników raczej nie będzie to nic nowego, ponieważ często robimy to automatycznie. Więc tych wytrawnych, z góry przepraszam, ponieważ mój wpis będzie dla was laniem oczywistych oczywistości.

Chętnych i niezrażonych długością oraz 'naukowością' posta zapraszam do rozszyfrowania słówka mooning.

Pierwsza wskazówka: Spójrzmy na cały tekst, a przynajmniej na jedno zdanie do przodu i do tyłu od naszego podchwytliwego słówka. Czy rozumiecie kontekst wypowiedzi? Chłopcy patrzą w niebo. Młodszy chłopiec mówi: I look at that fluffy cloud and I see Hello Kitty mooning me and then I move on. Czy mniej więcej 'łapiesz' o co mu chodzi? Rzeczowniki, użyte w zdaniu są dosyć łatwe: look at (patrzeć na), see (widzieć); jedynie move on (ruszyć się, przejść, pozostawić coś za sobą, itd.) jest trochę trudniejsze. Rzeczownik: cloud (chmura) i różowa Hello Kitty też pewnie nie są wam obce. Tak więc, wiemy, że rozumiemy większość wypowiedzi.

Druga wskazówka: Popatrzmy, jaką częścią mowy jest dane słowo, albo nawet jaką funkcję pełni w zdaniu. Tym razem skupiając się tylko na wycinku: I see Hello Kitty mooning me. Mooning przybiera formę rzeczownika. 'Mówi' nam co robi chmura Kitty.

Co już wiemy? Znamy wszystkie słowo (lub większość) oprócz mooning. Wiemy, że Hello Kitty to chmura, która coś 'robi' małemu chłopcu (mooning me).

Trzecia wskazówka: wyobraź sobie, że wiesz co dane słowo znaczy albo w miejsce słowo mooning wstaw słowo, które znasz. Wybrane słowo musi spełniać dwa warunki: 1. pasować w zdaniu, 2. pasować w kontekście.

Np. I see Hello Kitty watching me and then I move on
       I see Hello Kitty smiling at me and then I move on.  Uwaga: tu nam się
       pojawiło at.
       I see Hello Kitty reading me and then I move on

Czwarta wskazówka: popatrz na samo słowo, sprawdź roots (rdzenie), suffixes (przyrostki) i prefixes (przedrostki). Mooning nie pozwala nam na zbytnie wykazanie się wiedzą ze słowotwórstwa, ale spróbujmy. Moon jest rdzeniem słowa (niestety nie mówi nam to zbyt dużo), a końcówka -ing, zwraca nam uwagę, iż jest to forma rzeczownika.

Podsumowując: Mamy dwóch chłopców patrzących w niebo. Młodszy ogłada chmury, z których jedna przypomina mu Hello Kitty. Wiemy, że nasza chmura Kitty coś robi, ponieważ to wynika z formy słowa: mooning (koncówka -ing) oraz z miejsca tego słowo w zdaniu. Być może to coś, co robi dana chmura jest związane z księżycem, co sugeruje nam rdzeń słówka czyli moon. Ale puszczamy wodze wyobraźni i zgadujemy, że chmurka Kitty może obserwować małego chłopca, uśmiechać się do niego lub też uważnie go do studiować, próbować go odczytać, tak jak on ją.

Sprawdźmy czy mieliśmy rację. Według słownika słówko moon jako czasownik ma 4 definicje:
  1. to act or wander abstractedly or listlessly: You've been mooning about all day.
  2. to sentimentalize or remember nostalgically: He spent the day mooning about his lost love.
  3. to gaze dreamily or sentimentally at something or someone: They sat there mooning each other.
  4. Slang. to expose one's buttocks suddenly and publicly as a prank or gesture of disrespect.
Definicje 1 i 2 łączy wyraz to moon z about i w kontekście nie za bardzo pasują nam do naszego zdania.
Natomiast, definicje 3 i 4 zaspokajają naszą ciekawość co do znaczenia mooning w naszym zdaniu, oraz podpowiadają nam gdzie 'się schował' żart w obrazku. Według definicji 3, chmurka Kitty spogląda z rozmarzeniem na chłopca. Według definicji 4: chmurka Kitty pokazuje chłopcu pupę. I o ile, możemy się domyślać, iż młodszy chłopiec miał na myśli mooning z definicji 3, o tyle chłopiec starszy chyba myśli o mooning z definicji 4, ponieważ mówi: I'm trying to stop thinking about something now

Uwaga: użycie słówka moon zgodnie z def. 4, obecnie staje się bardzo popularne, więc należy uważać :)
Przykłady: OMG, that hottie just mooned us! I'm so stoked.
                 Jim got sent to the principal's office for mooning in school today.
                 (Jim prawdopodobnie nie został posłany do dyrektora za 'patrzenie się
                  z rozmarzenie')


Słówko moon w pewnych sytuacjach (zdecydowanie mniej powszechnie), może zastąpić słowo tyłek/dupa (ass). Według jednego z wpisów na Urban Dictionary:  
When in situations where the word ass is verboten (eating dinner with older relatives, giving a speech in English class at school, or talking on radio or tv), the word "moon" is an acceptable substitute for "ass. E.g. He is such a moon!, instead of He is such an ass!.
I w tym momencie, przechodzimy do części ciała, o których nie uczą nas w szkołach, a których znajomość się przydaje, nawet jeżeli sami grzecznie twierdzimy, że nie używamy słownictwa tego typu ;) Myślę, że Ronni, wytłumaczy wam to najlepiej.





wtorek, 22 września 2015

Labels

Krótkie video, zawierające 10 słówek i szczyptę feminizmu. Dobry sposób na powtórzenie lub utrwalenie słówek w tematyce osobowości (personality), a jeszcze lepszy sposób na prowokację ciekawych rozmów i  ćwiczenie speaking skills.



Słowniczek:
boss - czyli po prostu szef. Uwaga: boss to słówko raczej nieformalne, radziłabym ograniczyć jego użycie na rozmowie o pracę
bossy - despotyczny, rządzący się, narzucający własną wolę, władczy itp.
persuasive - przekonywujący
pushy - bezczelny, narzucający własne zdanie, arogancki
dedicated - oddany, zdolny do poświęceń
selfish - samolubny, egoistyczny
neat - schludny, staranny
vain - próżny
smooth - w slangu oznacza kogoś fajnego, prawie że doskonałego
show-off - chwalipięta czyli osoba lubiąca się popisywać lub chwalić. Uwaga: znacznie częściej używa się słówka show off jako czasownika czyli chwalić się, popisywać się czymś, np. Stop showing off and do your job albo TJ shows off her legs as she launches her modelling career.

wtorek, 15 września 2015

How to Choose the Right Uni

Wybór uniwersytetu to decyzja, którą każdy musi podjąć samodzielnie, a ten wpis jest jedynie refleksją nad punktami, które ja bym wzięła pod uwagę ponownie wybierając uniwersytet dla siebie.

System UCAS umożliwia złożenie podania na maksymalnie 5 kierunków (courses) na różnych uniwersytetach. Jeżeli składamy podanie na tylko jeden kierunek to zapłacimy 12 funtów. Jeżeli złożymy podanie na kilka kierunków to za całość zapłacimy 23 funty. Myślę, że druga opcja jest bardziej kusząca - nie tylko pod względem finansowym, ale także ze względu na to, że zwiększa nasze szanse dostania się na studia.

Najpierw jednak trzeba zdecydować się co chcemy studiować i gdzie chcemy studiować. W pierwszym przypadku jesteście zdani sami na siebie (ewentualnie plany rodziców), w drugim przypadku spróbuję wam podpowiedzieć, na co warto zwrócić uwagę przy wyborze. 

1. Mierz siły na zamiary.  To, co teraz napiszę wyda się oczywiste, ale od tego moim zdaniem trzeba zacząć. Realnie oceńcie sytuacje! Jeżeli generalnie macie czwórki, a od czasu do czasu wpadnie wam piątka, to nie wybierzecie się na Oxford. Ale możecie pomarzyć i wybrać chociaż jeden z uniwersytetów z górnej półki - może będziecie mieć szczęście, a może naprawdę przysiądziecie do matury. Potem, lepiej zejść na ziemię - przyglądamy się avarage tariff points i liczymy, ile punktów mniej więcej dostaniemy na maturze. Następnie, przechodzimy do planu B, a nawet C i zjeżdżamy na dół tabeli, gdzie znowu przyglądamy się avarage tariff points i wybieramy uniwersytet, który na pewno nas przyjmie. W ten sposób powinniście mieć wybrane przynajmniej 3 uniwersytety: wariant optymistyczny, realistyczny i pesymistyczny.



2. Między miejscem w rankingu a wymaganiami uniwersytetu. Warto szukać uniwersytetów, które mają niski avarage tariff points, w porównania do swojego miejsca w rankingu.



3. Jeżeli już mnie więcej wybraliście z rankingu szkoły, której was interesują to sprawdźcie je dokładniej. Wejdźcie na stronę szkoły i poszukajcie kierunku, który was interesuje. Zobaczcie, czy kierunek daje wam uprawnienia do wykonywania zawodu. Sprawdźcie, jakie dokładnie kwalifikacje (entry requirements) są potrzebne, żeby zostać przyjętym na dany kierunek (tylko dobre oceny? a może portfolio lub jakieś niewielkie doświadczenie zawodowe?) Sprawdźcie wysokość czesnego (tuition fee). Całe czesne na studia undergraduate jest pokrywane z pożyczki studenckiej, ale i tak lepiej to sprawdzić.



4. Będąc przy finansach, sprawdźcie czy szkoła oferuje jakieś zniżki na czesne (bursary). Ze zniżkami na czesne jest fajna sprawa, ponieważ są one zwracane do kieszeni studenta, nawet jeżeli czesne w całości zostało zapłacone przez pożyczkę studencką.



5. Porozglądajcie się czy uniwersytet jest przyjazny studentom z zagranicy. Najważniejsze są darmowe kursy angielskiego. 



6. Zadawajcie pytania. Konsultanci są po to, żeby wam pomóc. Dodatkowo, jeżeli konsultanci są mili, pomocni i szybko odpowiadają na maile, to bardzo prawdopodobne, że wasi wykładowcy też tacy będą.

7. Lokalizacja. W mniejszych miejscowościach będzie taniej. Z wielkich miast będzie wam łatwiej dojechać do domu na święta (najprawdopodobniej polecicie samolotem). W miastach turystycznych łatwiej znajdziecie prace. W Londynie będzie droga, a komunikacja miejska jest zatłoczona, ale łatwiej będzie wam ze znalezieniem pracy, no i rozrywek też jest więcej.


wtorek, 8 września 2015

European Bookshops: Shakespeare & Company - Vienna


I miss writing in English so much that I decided that I am going to write this post in the language of the beloved-by-many, yet despised-by-some Queen of England.

This is a story which will hopefully be a part of a bigger collection about English libraries and bookshops around Europe. I love reading books and I am very keen on travelling, so I made a decision to combine those two into a lovely, easy-to-read post.

Let me start by saying that I explore Vienna (the capital of Austria) frequently. However, my boyfriend always says that I visit Vienna way too rarely. It is a matter of perspective – Vienna is a hometown for him, but just a place on a map for me.

Every time I stay in Vienna, I need to use a bus, tram or tube service. Driving a car in a big city terrifies me, so willy-nilly I take advantage of public transport, which by the way is very good in Vienna – quite cheap, convenient and frequent. Anyway, when I wait for a bus or I am on a bus already, it usually occurs to me that I have plenty of time and I start to wish that I had a book with me. My knowledge of German is shameful, so a simple corner bookshop won't do. I have to find a bookshop which will provide me with English books quickly and for reasonable price.

I knew one pretty nice bookshop in the very centre of Vienna, close to St Stephan Cathedral, but I truly hated breaking through crazy crowds of tourists there. As a result of my laziness and unsocial behaviour, I did a quick search on the Internet and later found this charming, family-run bookshop, called Shakespeare & Company.
It's the best, most alluring, irresistible, traditional bookshop I have discovered so far. Located in the old part of Vienna, hidden in the narrow, historic street the bookshop is just unique. It has a perfect ambience of knowledge and adventure hovering in the air.

However, when I was standing in front of its display, I wasn't convinced yet. I am too old (erh mature) to judge a book by its cover. Life taught me that it leads to a bitter disappointment. At last, I opened a door with a pounding heart in my mouth.



The first thing that I got was the smell. This terrific smell of paper, dust and mould which only a connoisseur of literature will appreciate. I was gazing at shelves full of books, endless ceiling-tall bookcases. 'Oh my tiny heaven' – I whispered to myself. When I snapped out of my blank amazement, I started to look through the books, but the choice was overwhelmingly enourmous. I shyly asked the shop assistant for her help. I am glad I asked, because she knew her little kingdom of books well and one could tell that she was pleased to talk about different genres and authours for hours. She just added another colour to the place.


To sum up, if you ever go to Vienna and you have a special place in you heart for traditional, paper books, then you definitely need to treat yourself to the experience of book shopping in Shakespeare & Company. It is a wonderful experience, but be aware of you wallet getting a lot lighter.




wtorek, 1 września 2015

D.E.A.R stands for Drop Everything And Read

Czasami zastanawiam się dlatego czytanie książek po angielsku nie było ode mnie wymagane przez polskie nauczycielki języka angielskiego. Natomiast, jedną z pierwszych rzeczy, które robiliśmy na początku roku, rozpoczynając lekcje w Anglii (jakikolwiek poziom) było: albo zapoznanie ze szkolną biblioteką (i obowiązkowe wypożyczenie kilku książek), albo utworzenie tzw. Reading Diary, w którym każdy powinien mieć wpisaną co najmniej jedną przeczytaną książkę miesięcznie.

Zaraz, ktoś się pewnie oburzy, że przecież w Londynie jest znacznie łatwiej dostać angielską literaturę i jest ona relatywne tańsza. A jednak, dla chcącego nic trudnego. Jest allegro i insze giełdy używanych książek, plus wiele książek można znaleźć w formacie pdf. 

Dla tych, którzy boją się od razu skoczyć na głęboką wodę i zanurzyć w angielskiej literaturze pięknej, polecam serie książek McMillan Readers i Penguin Readers. Książki tych wydawnictw są zwykle adaptacjami słynnych powieści, które zostały dostosowane do 6 poziomów zaawansowania. Tak więc, nawet początkujący znajdą dla siebie coś do poczytania na dobranoc. Niestety, wadą tych książek jest zwykle ich cena, więc jeżeli komuś niekoniecznie zależy na oryginale, polecam zajrzeć w zęby gryzonia, np. tu i tu.

Tym, który chcieliby spróbować popływać w literaturze, polecam wody amerykańskie najpierw. Być może to jest moje subiektywne wrażenie, ale proza amerykańska wydaje mi się być nieco łatwiejsza od brytyjskiej.

Na pierwszy raz polecam ulubienice nastolatków i Hollywood (niestety) - Stephanie Meyer. Ekranizacje jej książek pozostawiają wiele do życzenia, a i same książki nie są najwyższych lotów, ale właśnie przez to łatwo i przyjemnie się je czytana.




Szczególnie zła jestem na ekranizacje The Host i tłumaczenie tytułu na język polski jako Intruz. Książkę przeczyłam szybko, w około dwa dni, bo po prostu mnie wciągnęła. Tak jak film był mdły jak kilo cukru i płaski jak Holandia, tak książka miała wiele warstw i czasami doprowadzała do płaczu jak.. cebula :) Hollywood zdaję się uwielbiać Meyer's za to, że w jej książkach wszystko wydaje się kręcić wokół miłości i wampirów. Wampirów w The Host - brak, ale miłości jest cała masa. Niestety, Hollywood uznaje tylko miłość romantyczną, czasami jeszcze rodzicielską i tak własnie zbudowany jest film. Natomiast, książka ukazuję pełen wachlarz miłości: miłości namiętną i romantyczną, bezwarunkową i trudną, z poczucia obowiązku i z zaangażowania, która zabija, żeby chronić i która rodzi się z nienawiści. Do tego w książce mamy nienawiść, zazdrość, pożądanie, strach, niepewność, chęć zemsty, osamotnienie, potrzebę przyjaźni i zaufania.. ta mieszanka naprawdę wciąga.

Meyer unika moralizowania, ale książka rodzi i pozostawia w głowie sporo pytań. A literatura dająca do myślenia to moim zdaniem dobra literatura, więc zapraszam do czytania :)

Tutaj, znajdziecie początek (prologue) książki The Host, dzięki któremu, mam nadzieję, zobaczycie jak łatwo i przyjemnie czyta się powieści w oryginale. A tutaj, cała książka w pdf. 


Dodatkowo do poczytania: